10 sierpnia
Hity i kity lipca.
Witam się z Wami po dłuższej przerwie.
Komentarze powpadały mi do SPAM-u, ale już wszystkie wyciągnęłam. Dzięki za
informację!
Jeszcze się nie nauczyłam, że u mnie
oczekiwania vs rzeczywistość prawie nigdy się ze sobą nie pokrywają – miałam pracować
od sierpnia, a wciąż siedzę w domu. Póki co nie mogę niczego znaleźć, ale
wytrwale szukam. Wakacje w Czarnogórze też mi nie wypalą przez to, że we
wrześniu (nawet jeszcze nie wiem, którego) mam obronę licencjatu. Może tym
razem dojdzie do skutku. XD Ogólnie mam obniżony nastrój od kilku dni i mam
nadzieję, że w końcu będzie mi lepiej.
Postanowiłam robić serię na blogu raz
w miesiącu, którą nazywam niezwykle kreatywnie – „Hity i kity”, w tym przypadku
lipca. Skoro już zaktualizowałam co u mnie, to przejdę do rzeczy 😀 Nie będę
dzieliła na żadne kategorie, po prostu napiszę o tym, co mi się sprawdziło lub
nie sprawdziło.
Hity lipca:
Film „Powodzenia, Leo Grande”
Nauczycielka po śmierci męża postanawia sprawdzić, co straciła przez lata małżeństwa – głównie o satysfakcję seksualną. Cudowny film, łamiący stereotypy i pokazujący, jak bardzo kobiety przypisywane są do ról społecznych i kulturowych, które je ograniczają. W filmie zderzają się dwa różne światy i pokazuje on widzom, że nigdy nie jest za późno na życie. Ukazuje również relację z własnym ciałem, niepewność i kompleksy. Po prostu idźcie do kina albo obejrzyjcie w Internecie, koniecznie.
Polędwiczki w sosie kurkowym
U mnie w domu nie jadało się kurek, ale ostatnio jadłam u brata risotto z tymi smacznymi grzybami i przepadłam! W Biedrze była promocja, więc zakupiłam i zrobiłam polędwiczki w sosie. Niebo w gębie! Znowu zrobiłam sobie ochotę na to danie. Robi się je szybko, ale płukanie kurek nie należy do moich ulubionych zajęć. 😉 Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, dopóki jest sezon. Przepis znajdziecie tutaj.
Lampa do mieszkania
Zaciągnęłam chłopaka do Castoramy po kwiatki, a wyszliśmy z roślinami i lampą w stylu loft, która wygląda bardzo nowocześnie. Pasuje nam do mieszkania, daje dużo światła. Przyjemnością jest teraz czytanie książek. Można ją kupić tutaj.
Cięte kwiaty w domu
Kity
lipca:
Polecana w internecie diabetolożka.
Zapłaciłam 220 zł za wizytę za wizytę
u pani diabetolog, która powiedziała, że nic mi nie jest i żebym więcej biegała,
olewając sprawę. Mam stwierdzoną insulinooporność, więc poczułam się
zignorowana i lekarka nie zrobiła ze mną dokładnego wywiadu. Zapytała, jakie
mam maksymalne tętno, gdy ćwiczę. Po mojej odpowiedzi, że 120, przewróciła
oczami i powiedziała „pfff, ja mam większe”. Pierwszy i ostatni raz.
Książka Kasi Pieluszki „Bali Tinder. Wolność i
relacje”
Miałam duże oczekiwania, bo książka porusza temat wolności seksualnej u kobiet, wywołała wiele kontrowersji. Przeczytałam i mam wrażenie, że książka była pisana dla pieniędzy – kilka niepoprawionych błędów, brak chronologii. Partnerzy seksualni opisywani w taki sposób, że nie można ich od siebie odróżnić. Męczyłam się czytając. Szkoda, bo temat naprawdę potrzebny. Abstrahując od książki – wielki, ogromny minus za jeżdżenie po alkoholu albo narkotykach na skuterze.
Adaptogeny
To substancje roślinne, wykazujące antyoksydacyjny wpływ na ciało i umysł człowieka. Jedne zmniejszają stres, inne poprawiają wydajność, a kolejne ułatwiają zasypianie. Niestety, tylko w teorii. Zaproponowano mi współpracę i adaptogen do testów. Sumiennie nie ominęłam żadnej dawki ekstraktu z ashwagandhy. Niestety, nie pokrył się z danymi na etykiecie i stronach internetowych. Gdybym miała to kupić za własne pieniądze, to na pewno nie zrobiłabym tego błędu.
To chyba wszystko, co udało mi się
przetestować w tamtym miesiącu. Przypominam, że jestem też na Instagramie i na TikToku 😊
A Wy co ciekawego odkryłyście albo co Was rozczarowało w lipcu? Pogadajmy!